Fuerteventura, wyspa wiatrów i rajskich plaż

by - maja 07, 2020

Marzą Ci się wakacje jak z bajki? Godziny leniuchowania na rajskich plażach? Piękne widoki? Turkusowa woda i drinki z palemką? A może aktywny wypoczynek? Sporty wodne lub marsze po górach, wygasłe wulkany i strome klify? Liczne trasy rowerowe?

.....Wszystko na raz?

A więc Fuerteventura to strzał w 10 😊.

Tym właśnie wstępem rodem z folderu biura podróży chciałabym wprowadzić Cię w niesamowity klimat, jaki oferuje wyspa wszystkim rodzajom turystów.

Nie daj się jednak zwieść pozorom z katalogów, krajobraz tej wyspy niczym nie przypomina żadnej innej. I aby już na wstępie się nie rozczarować, nie wyobrażaj sobie raju na zielonych łąkach. Krajobraz jest surowy, pustynno - górzysty, można by powiedzieć - oszczędny w zieleninę. Piach, góry i ocean.
A skradnie Twe serce nim się obejrzysz.


PS. UWAGA! Wszystkie zdjęcia robione cegłówką. 😉

Fuerteventura na mapie - klimat, temperatury i praktyczne wskazówki

Wiatr jest tutaj wszechobecnym i nieodłącznym punktem programu i śledzić Cię będzie jak Twój własny cień. W końcu nazwa Fuerteventura rzekomo pochodzi od fuerte viento, co dosłownie znaczy silny wiatr*. Spokojnie, głowy nie urywa 😉 a biorąc pod uwagę fakt, że słońce świeci tu zwykle 365 dni w roku wiatr ten jest niemal wybawieniem! Dodatkowo pięknie opala, więc ten mały minus szybko zmienia się w duży plus (w tym miejscu muszę zaznaczyć, że Fuerteventura to Kanary - wyspy wiecznej wiosny - nie Karaiby, więc będzie idealna dla wszystkich szukających słońca, nie zalewających potem upałów)

*zdania są podzielone - inni sądzą, że nazwa może pochodzić z francuskiego forte aventure - mocna przygoda.


Przez ten wiatr zapomniałam dodać, że z definicji Fuerteventura należy oczywiście do Hiszpanii a położona jest na Oceanie Atlantyckim i z całym archipelagiem Wysp Kanaryjskich jest zaliczana do Makaronezji. Cała wyspa należy do Rezerwatu Biosfery UNESCO. Dzieli ją jedynie blisko 100 km od Afryki, a dokładniej od Maroka i gorących piasków Sahary, czemu zawdzięcza suchy klimat.

Pogoda na Fuerteventura

W okresie letnim jak i zimowo-wiosennym możemy natknąć się tutaj na kalimę*. Podobno występuje ona częściej latem aniżeli zimą, jednak może zdarzyć się o każdej porze roku. Wydaje się wtedy, jakby cała wyspa była pokryta delikatną mgłą. Temperatura skacze o dobrych kilka-kilkanaście stopni a klimat robi się iście afrykański. 

*kalima - występujące na Wyspach Kanaryjskich burze piaskowe powodowane przez wschodni wiatr niosący pył i piach znad marokańskiej części Sahary.

Pod koniec roku możemy trafić na porę deszczową i tak, jak u nas jesienna aura = wiele, wiele deszczu i szaro-burych dni, tak tutaj to już nie deszcz a nawałnica. Drogi zamieniają się w rzeki, wąwozy wypełniają rwącą wodą i tak, jak szybko ta pogoda przychodzi, tak szybko również mija. Nie zdarza się również zbyt często, a nawet na tyle rzadko, że mało kto jest na nią przygotowany.

Odnośnie lata, jest ono raczej przewidywalne i bardzo ciepłe. Temperatury rzadko spadają wtedy poniżej 25𝇈C a często oscylują w granicach 30𝇈C.


Nasz pobyt przypadł na początek marca - wróciliśmy zjarani na skwarek, przeważało słońce, które niemal nie dawało wytchnienia a temperatura przez cały tydzień wahała się między 26-28𝇈C. I tu BARDZO WAŻNA kwestia - wydaje się, że niebo jest zachmurzone, będzie nijak a już na pewno to nie pogoda na opalanie? NIC MYLNEGO!
Wieje tutaj na tyle bardzo, że chmury nagromadzają się i rozpływają w kilkanaście minut, tak więc krem z filtrem dla nadwrażliwych i tych mniej wrażliwych również jest niezbędny. Przekonał się o tym mój odporny na słońce mąż, który po słowach "eee... taka pogoda nic nie chwyci" przypiekł się jak dobry kurak na grillu (zdjęcia nie wstawię, ale wierz mi, że te części ciała, których wzrok nie powinien sięgać również zostały dostrzeżone przez słońce 😂).

Autem po Fuerteventura. Zwiedzanie i atrakcje turystyczne 

Muszę się niestety do czegoś przyznać.
Mija właśnie trzeci rok, jak wróciliśmy z tego pięknego zakątka świata. Tak długo zbierałam się do tego bloga, że nawet nie wiem kiedy minął ten czas. W związku z tym nasza lista 'must see' może być krótka i subiektywna, przez ten czas mogło powstać wiele nowych atrakcji.... Chciałoby się tam wrócić i to sprawdzić! Tak więc jeśli powstało coś nowego - koniecznie się tym podziel 🙏!


Skupmy się na konkretach.

Jeśli planujesz wycieczkę z biura podróży - wypożycz auto! Choć na jeden dzień (co jest stanowczo zbyt krótkim czasem na poznanie całej wyspy). A jeśli planujesz wycieczkę na własną rękę - to już na pewno wypożycz auto! Zresztą jakbyś nie znalazł się na Fuerteventura - wypożycz to auto i zwiedzaj!


Panuje powszechna opinia, że Fuerta to nuda, nuda i nic więcej. Nic dziwnego, do wielu atrakcji nie dostaniesz się inaczej niż autem. WARTO.




Co więcej, jeśli zaliczasz się do grona miłośników motoryzacji i uwielbiasz prowadzić - nie wiesz co mówisz do póki nie przejedziesz się po drogach Fuerteventury!
Tylko Ty, pusta droga i piaski pustyni. Wolność do kwadratu. Nigdzie nie ma lepszych dróg! (Oczywiście tych asfaltowych).
Wiele osób potwierdza, że najlepszą wypożyczalnią na wyspie jest CICAR. Ceny wypożyczenia w zależności od samochodu nie są raczej wygórowane.

Costa Calma, plaża i atrakcje

To miejsce stało się naszym domem na całe 8 dni. I wybór był naprawdę bardzo udany. Costa Calma to kameralny kurort ulokowany na Półwyspie Jandia na południu wyspy. Ci, którzy coś niecoś u nas już czytali pewnie wiedzą, że wolimy miejsca ciche i spokojne, tak więc fanom szeroko rozwiniętego życia nocnego polecamy wybrać inne miejsce.

Największą zaletą Costa Calma jest jej położenie. W pobliżu znajduje się najwięcej najpiękniejszych plaż na Fuerteventura - swoją drogą wyspa, jak często śmieszkują turyści, to plaża Wysp Kanaryjskich - jest ich tutaj ponad 150 km a zdecydowana większość z nich jest szeroka i pełna białego puszystego piasku, choć znajdziesz tu także dzikie plaże z czarnym wulkanicznym piachem.

Playas Costa Calma to bardzo szeroka plaża z szerokim zapleczem turystycznym. Przy niej znajduje się większość hoteli tak więc znajdziesz tu wiele plażowych barów, wypożyczysz leżaki i takie tam. Typowo pod turystów.



Costa Calma jak i zdecydowana większość turystycznych miejscowości położona jest po wschodniej stronie wyspy, także wschody słońca możemy podziwiać tu do woli, jednak na zachody musimy się przemiejscowić. Tutaj kolejny plus tego miasteczka - leży w najwęższym punkcie wyspy. Na stronę zachodnią przejdziemy sobie piechotką. Przykładowo trasa z Playas de Costa Calma na Playa de la Pared wyniesie około 2 godzin - warto się przejść (choć może nie na zachód słońca), gdyż zachodnia strona wyspy to raj dla miłośników dzikich plaż i urwistych klifów. Nie przepadasz za spacerami? Rowerem to jakieś 20 minut 😉, możesz je wypożyczyć niemal wszędzie.





Plaża Sotavento, raj dla kite i windsurferów

Playa de Sotavento de Jandia - podobno ten, kto jej nie widział to tak, jakby wcale nie był na Fuerteventura. Tutaj nie uraczysz plażowania na leżaczkach i drinków z palemką z widokiem na lagunę. Jest to plaża hmm... pusta? A głównym powodem jej "działalności" są sporty wodne. Oczywiście po za zniewalającym widokiem. Fale wychodzą tu na biały piach tworząc obłędną błękitną lagunę (tą z większości pocztówek). Mieliśmy jednak pecha, fale nas nie lubią i wszystkie się chyba cofnęły na nasz widok........z laguny nici.



Dojazd do plaży jest utrudniony z powodu tego, że mapy Google prowadzą nas z góry nie tam gdzie trzeba. Szukaj Playa de Sotavento, Risco del Paso lub hotelu Paraiso.

Playa de Jandia i miasteczko Morro Jable

Kolejna z pięknych plaż Fuerteventury, aby do niej dotrzeć możesz zatrzymać się w miasteczku Solana Matorral i urządzić sobie spacer wzdłuż wybrzeża rozpoczynając przy Latarni Morro Jable. Plaża jest szeroka i dłuuuga, uwaga - lubiana przez niemieckich nudystów... Rozglądaj się dobrze, bo biegają tu wiewiórki makarońskie, które za orzeszka zrobią dla Ciebie wszystko.



Z tego miejsca spacer do Morro Jable to jakieś 20 minut, po za zakupami i piękną promenadą (idealną na spacery o zmierzchu) znajdziemy tam również port. Może nawet zobaczymy w jego wodach płaszczki, kto wie. Warto zaliczyć tu również punkt widokowy z panoramą na wybrzeże.

W porcie znajduje się lecznica dla żółwi Turtle Nursery. Nie jest to jakaś typowo wielka atrakcja, ale warto pomóc żółwiom i wejść, szczególnie z dzieckiem. Na miejscu naprawdę leczone są żółwie, które po rehabilitacji wracają do swojego środowiska naturalnego.

Oasis park - tego nie możesz przegapić!

Jest to ogromny i jedyny na wyspie ogród zoologiczno-botaniczny, który znajdziemy w miejscowości La Lajita. Nie jest to jednak zwyczajne zoo, oferuje swoim gościom niesamowite przeżycia podczas licznych pokazów i bezpośredni kontakt z większością zwierząt oraz piękne widoki. Nie będzie to stwierdzenie na wyrost, jeśli powiem, że jest to jak do tej pory najlepsze zoo w jakim byliśmy. 

Na pobyt tutaj zarezerwuj sobie właściwie cały dzień (i tak po wszystkim nie będziesz mieć sił na nic innego, ja po prostu padłam...). Koniecznie nie przegap pokazu papug i fok oraz karmienia żyraf i słoni. Są tu również organizowane przejażdżki na wielbłądach po terenie parku dla dzieci i Camel Safari również dla dorosłych (bilety znikają jak ciepłe bułeczki, więc zaleca się zakup przy wejściu do parku)







Do parku dowiezie Cię wypożyczone auto lub specjalnie zorganizowany autobus Oasis Parku odjeżdżający ze zwyczajnego przystanku autobusowego. Autobus kursuje w dwie strony, także o powrót nie trzeba się martwić, jest to jednak opcja o tyle gorsza, że odjeżdża o konkretnych godzinach, więc jesteśmy zależni.

Dzieci z pewnością będą zachwycone, my - stare konie nie mogliśmy się doczekać 😂.

Parque Natural Jandia, szutry, kozy i dzikie plaże

Zdecydowaną część południa Fuerteventury obejmuje Parque Natural Jandia, park chroniący tutejszą przyrodę. Brak tu asfaltowych dróg, dominują szutry ale znajdziesz tu najpiękniejsze widoki, klifowe wybrzeża i dziewicze plaże na wyspie. Wystarczy zjechać w szutrową drogę z Morro Jable.



Dostać się tam można na trzy sposoby:

1) Wykupić zorganizowaną wycieczkę.
Polecamy. Po za samym zwiedzaniem i miejscami, w które sam nie trafisz (bo nawet o nich nie wiesz) można dowiedzieć się wiele ciekawostek o wyspie, ludziach, klimacie, plażach i atrakcjach.
Naszym przewodnikiem był miły Pan Polak mieszkający na wyspie od przeszło 20 lat. Najlepiej wybrać wycieczkę kameralną, np. ośmioosobowym busem.

2)Dojechać autobusem.
Tego raczej nie polecamy. Autobusy na wyspie krążą sobie jak chcą a na szutry zajeżdżają jak sobie przypomną. Może się zdarzyć, że dojedziesz i nie będzie czym wrócić...
Byliśmy świadkami goniących nasz bus turystów, którzy późnym już wieczorem czekali na transport i nie wiadomo czy się doczekali...

3) Dojechać wypożyczonym autem.
Kuszące i nieograniczające wolności, ale tu UWAGA! Niektóre wypożyczalnie nie zezwalają na jazdę po szutrowych drogach. Trzeba to dobrze sprawdzić, gdyż kary są wysokie.
Jeśli jednak nic nie stoi na przeszkodzie dojedziesz tam nawet najmniejszym autem - zbędny jest napęd 4x4, oczywiście w granicach rozsądku z prędkością - to jednak szutry a na niektórych serpentynach bywa gorąco. Uwaga też na kozy ;)


Playa de Cofete

Jedna z wizytówek Fuerteventury. I akurat tutaj pogoda nas nie rozpieszczała, na góry zeszła mgła... Ale co tam i tak było pięknie.
Cofete to kolejna 14 km plaża, ale zupełnie inna, dzika a widoki zapierają dech w piersiach. Zanim do niej dotrzemy warto zatrzymać się w punkcie widokowym Mirador de Cofete. Stąd pochodzą wszystkie pocztówkowe zdjęcia Cofete. Góry spływają tam wręcz do samego morza. Patrz uważnie, kozy brykające po górach to tutaj normalka 😉. Sesja zdjęciowa zrobiona? To jedziemy dalej, ale nie chowaj aparatu, na dole jest jeszcze piękniej.


Playa de Cofete to dzika plaża, na której wylęgają się żółwie. W porze lęgowej z wiadomych powodów nie można tutaj dojechać. Wieje tu często niemiłosiernie, ale woda jest ciepła - trzeba jednak uważać na fale. Chociaż wydają się być nie aż tak wysokie, to tylko pozory. Podobno co siódma zakrywa (fakt potwierdzony przez moje ubranie 😄).

Spacerując wzdłuż plaży na wzgórzu dostrzeżemy jedyny budynek w okolicy. Jest to Willa Wintera. Wokół jej sławy krążą rozmaite legendy, od niektórych włos się jeży. Podobno po II wojnie wykonywano w niej operacje plastyczne twarzy, a w trakcie trwania wojny miała to być baza z zapasami dla niemieckich okrętów podwodnych. Kto wie...




Punta Jandia. Na drugim końcu wyspy...

...znajdziesz latarnię morską Punta Jandia, kawałek za miasteczkiem Puerto de la Cruz. Swoją drogą dość osobliwe to miasteczko, kilkanaście przyczep służących tubylcom za domy... Dość nietypowy widok. Choć przypominam sobie jeszcze bardziej nietypowy - garstkę domków na odludziu do tej pory zamieszkałych przez tubylców, a nawet elektryczności w nich brakuje - niesamowite jak Ci ludzie żyją.


Punta Jandia to najstarsza latarnia całego archipelagu Wysp Kanaryjskich. Wybudowana została w 1864, a jej światło dostrzegą statki oddalone nawet na 22 mile od brzegu.
Przy latarni oglądaliśmy piękny zachód słońca. Pierwszy na jaki trafiliśmy na wyspie. Widoki były tak imponujące, że nawet nie chciało nam się wchodzić do środka. Zdecydowanie warto było dotrzeć tutaj o tej porze.


Gdzieś po drodze mijaliśmy również wiatrak, ale nie taki jak mogliśmy podziwiać do tej pory (na Fuercie tradycyjnych, murowano-drewnianych wiatraków nie brakuje). Ten wiatrak to wysoka, nowoczesna maszyna. Potężna i ...niedziałająca. Można by sobie pomyśleć "przecież wiatrak w tym miejscu to na pewno super dochodowa inwestycja", w końcu wieje... i to często...
Podobno został postawiony (nielegalnie?) a na koniec okazało się, że niestety zbyt blisko miasteczka (muszą być zachowane normy aby mógł pracować). No i wiatrak nigdy nie ruszył. Szkoda?



Punkty widokowe Fuerteventury, których nie wolno pominąć

Kolejny dzień zarezerwowaliśmy sobie na objazdówkę od środkowej części wyspy aż po północ.Wyruszamy z Costa Calma w kierunku Betancurii. Cała trasa jest niezwykła - czasem zapiera dech w piersiach a czasem podnosi ciśnienie, szykuj aparat i ze dwie baterie a nadwrażliwi coś na uspokojenie 😅.



Mirador Sicasumbre

Pierwszy punkt widokowy znajduje się w połowie drogi między La Pared a Pajara. Jest to jedyny na wyspie astronomiczny punkt widokowy z teleskopami do oglądania nieba nocą i zegarem słonecznym. Aż szkoda, że nie wróciliśmy tutaj po zmierzchu. W dzień za to podziwiać możemy pustynno-górzystą panoramę wyspy, całkowicie różną od tej z folderów turystycznych. Spotkamy tam również kozy (jest ich podobno więcej niż ludzi na wyspie).



Mirador del Risco de las Peñas

Kawałek dalej od Pajara znajduje się kolejny punkt widokowy. Tutaj zaczyna się robić trochę jakby zielono, więc widok prawie niespotykany na Fuerteventura. Po za tym rozciąga się piękny górski krajobraz z wąskimi uliczkami, którymi przed chwilą baliśmy się jechać a po drugiej stronie wrota do gminy Betancuria.

Mirador Las Peñitas

Dosłownie kawałeczek dalej możemy zrobić kolejny postój. Tutaj już naprawdę zobaczymy trochę zieleni.

Mirador de Guise y Ayose

Punkt widokowy z pomnikami dwóch dawnych królów Fuerteventury. Możesz się zastanawiać dlaczego ich pośladki jak i przyrodzenia tak błyszczą? Dotyka się ich na szczęście 😉.





Betancuria, historyczna część wyspy

Cel naszej objazdówki - pierwsze miasteczko na wyspie.
Betancuria to pierwsze miasto i dawna stolica Fuerteventury ulokowana w centrum wyspy. Podobno miało to zapobiegać atakom ze strony piratów. Jego korzenie sięgają XV wieku.
Największą atrakcją jest tutaj kościół Iglesia de Santa Maria Betancuria, najstarszy ze wszystkich na wyspie oraz muzeum archeologiczno-etnograficzne

Warto przyjechać, zobaczyć, pochodzić brukowanymi uliczkami, jednak aby to było najpiękniejsze historyczne miejsce, jakie widzieliśmy w życiu to chyba bym nie powiedziała. Ale po drodze warto zajrzeć w tą zieloną, historyczną część wyspy choćby dla zasady.




Parque Natural de Corralejo

Na koniec zostawiliśmy sobie Corralejo i tamtejsze wydmy oraz rajskie plaże. W mieście byliśmy już przy okazji przeprawy na Lanzarote, teraz wróciliśmy spragnieni pustynnych widoków.

Dla rodzin z dziećmi będzie to miejsce nie do pominięcia - przeogromna piaskownica z białym puchem, dziecko się wybiega a Wy może zrobicie sobie piknik (tylko uwaga na wiatr). Ogólnie miejsce idealne na sesję zdjęciową.
Ciekawostką jest, że to właśnie tutaj często nakręcane są filmowe sceny przepraw przez pustynię. Tylko gdzie ta pustynia?

Bardzo żałujemy, że dotarliśmy tu, kiedy właśnie zachodziło słońce, z tego względu nie mamy pięknych zdjęć na gorącym piasku. Ale musisz uwierzyć mi na słowo, że to miejsce jest przepiękne nawet o tej porze (choć mój aparat miał inne zdanie).

Isla de Lobos

Choć na nią już nie starczyło nam czasu, muszę powiedzieć, że z opowiastek tubylców wysepka naprawdę mnie zaintrygowała. Podzielę się więc kilkoma informacjami:

Z Corralejo mamy doskonałe widoki na wysepkę Lobos i w oddali na Lanzarote. Ta pierwsza to mała, dziewicza wysepka. Od dawna nie jest zamieszkana co czyni ją domem dla wielu gatunków ptaków a wody obfitują w ryby i inne morskie cosie. Można się na nią przeprawić promem z portu w Corralejo (gdzie kupuje się również bilety). Na prom możesz zabrać również rower.
Promy odpływają średnio co godzinę poczynając od 10:00.


Wyspa jest idealna na trekking, choć wiele osób przybywa na nią aby wylegiwać się na dziewiczych plażach. Surferzy liczą tu na fale i się nie przeliczą. Wyspa oswoiła swoją własną prywatną falę o nazwie Derecha de Lobos. Co roku przyciąga setki turystów, jednak lepiej aby korzystali z niej tylko doświadczeni surferzy.

Polecany czas na zwiedzanie Lobos to najlepiej cały dzień. Jak wspomniałam, nie udało nam się przeprawić na drugi brzeg, tak więc Fuerteventura nie została przez nas jeszcze do końca odkryta. Na tą wysepkę z pewnością kiedyś wrócimy.

Lanzarote, wyspa - sąsiadka

Choć to temat na zupełnie osobny wpis muszę o niej wspomnieć.
Fuerteventura i Lanzarote niemal stykają się ze sobą jak Bóg i Adam z fresku Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Może być to mały dodatek do wyprawy na Fuerteventura. Nas zachwyciły szczególnie dwa miejsca:

Park Narodowy Timanfaya

Możesz też usłyszeć nazwę Góry Ognia
Jest to wyjątkowy park narodowy obfitujący w małe i większe wulkany. Iście księżycowych krajobrazów, jak z Marsa i niesamowitego klimatu doświadczyliśmy podczas wjazdu na górę między polami zastygniętej lawy. Wjazd odbywa się wyłącznie autokarem, nie można poruszać się po terenie parku wynajętym samochodem ani pieszo.



Zdjęcia powyżej to wcale nie skały, to zastygnięta, nawarstwiona przez wieki lawa.
Erupcje wulkanów miały miejsce między XVII a XIX wiekiem. Ostatnia z roku 1824 pozostawiła po sobie osobliwą pamiątkę na terenie Parku - z uwagi na zalegającą magmę, 13 m pod powierzchnią temperatura sięga nawet 600𝇈C.

Na miejscu prężnie działa restauracja, która wykorzystuje temperaturę pod ziemią jako "wulkanicznego grilla". Po za tym po wlaniu wody do otworów w ziemi uruchamia się gejzer (temp. wody 400𝇈C) a siano rzucone na odkryte, rozgrzane przez ziemię do czerwoności kamienie, momentalnie się zapala. Wszędzie możemy odczuć wpływy wulkanu tak więc ręce trzymaj przy sobie, aby czasem niechybnie nie sparzyć sobie rąk o niewinny murek 😉.





Jameos del Agua

Tutaj zobaczysz jaskinie w najdłuższym wulkanicznym tunelu świata (przeszło 6km). Kompleks został zaprojektowany przez kanaryjskiego artystę Cézara Manrique i składa się z trzech jaskiń: Jameo Chico, Jameo Grande i Jameo de la Cazuela.

Wkomponowana w jaskinię opera charakteryzuje się bardzo dobrą akustyką a pomieścić może 500 osób. Został tu również urządzony basen z  turkusową wodą otoczony egzotyczną roślinnością i czarnymi ścianami jaskini.


No ale nie po to tutaj dotarliśmy aby oglądać basen i operę.
To, co najbardziej nas ciekawiło to naturalne jeziorko z przejrzystą wodą a w nim tysiące maleńkich (na 1 cm), białych, całkowicie ślepych krabików albinosów (Munidopsis polymorpha), występują one zwykle w oceanach na głębokości 2 tyś. metrów, tak więc to może być jedyna okazja aby je zobaczyć.
Tak, to te białe kropeczki poniżej 😉.



Na drugą stronę mocy przeprawisz się promem z portu Corralejo. Możesz to zrobić na własną rękę wraz z wypożyczonym samochodem (o ile umowa na to zezwala, a zwykle zezwala na przeprawę jedynie między tymi dwoma wyspami). W tym przypadku jesteś w idealnej sytuacji i możesz zwiedzić dosłownie całą wyspę i zatrzymać się gdzie tylko dusza zapragnie!

My wybraliśmy drugą, leniwą opcję - wykupiliśmy wycieczkę fakultatywną w hotelu (to ostatnie dni pobytu, każde z nas miało ochotę napić się w spokoju zimnego piwka i pozachwycać widokami).  Z biegiem czasu żałujemy tego lenistwa i planujemy kolejne wakacje, aby lepiej poznać Lanzarote.

Pobyt w hotelu SBH Monica Beach Resort

Urlop minął szybko, pozostało wziąć na celownik hotel, w którym mieszkaliśmy całe 8 dni.
Często bywa tak, że nie do końca jesteśmy zadowoleni z miejsca pobytu. Tutaj nie mamy nic do zarzucenia.

Hotel był czyściutki, pokój duży z naprawdę dużym balkonem i łazienką, jedzenie urozmaicone i serio przepyszne. Duży wybór nieoszukanych na % "drinków z palemką", pomocna obsługa.

Po za standardem, jaki oferuje hotel, moglibyśmy po prostu niemal z niego nie wychodzić, jest tam wszystko czego trzeba na leniwe wakacje - kompleks basenów (również dla dzieci), animatorzy, ogromna posesja do spacerowania, "punkty widokowe", plaża na wyciągnięcie ręki, liczne snack bary..... 
Byliśmy całkowicie zadowoleni.

Jedynym małym minusem w sezonie będzie ilość ludzi (hotel jest dość spory), my byliśmy po za sezonem i było idealnie. Polecamy zwłaszcza rodzinom z dziećmi.




Równie piękna reszta wyspy

To by było na tyle naszego zwiedzania. Z utęsknieniem czekamy na możliwość powrotu na tą pustynną wyspę. W moim zestawieniu brakuje bardzo wielu miejsc, które na pewno też warto odwiedzić. Jeśli masz jeszcze trochę wolnego czasu:

  • Pojedź na Popcorn Beach, gdzie piasek dosłownie wygląda jak popcorn.
  • Zdobądź szczyt Pico de la Zarza, najwyższy na wyspie - liczy 812 m n.p.m.
  • Obejrzyj panoramę z punktu Mirador De Morro Velosa. Podobno najlepszy ze wszystkich punkt widokowy zaprojektowany przez kanaryjskiego artystę Césara Manrique, którego liczne dzieła podziwialiśmy na Lanzarote.
  • Udaj się do Ajuy obejrzeć piękną czarną plażę i jaskinie w skałach klifów.
  • I koniecznie przepraw się na Lobos!

Tymczasem jeśli wytrwale dotarłeś aż tutaj, mam nadzieję, że tak jak my pokochasz Fuerteventure a wakacje w tym miejscu nie okażą się zmarnowane (o co swoją drogą faktycznie trzeba by się bardzo postarać).


------------------------------------------------------------
Niektóre momenty udało się nawet uwiecznić na filmie. Zachęcamy do obejrzenia.
Uwaga! Jak wspominałam, cały materiał pochodzi z mojej cegłówki, więc jakość to nie HD ;)


You May Also Like

0 komentarze




Logo created by Online Logo Maker from onlinelogomaker.com
Polityka prywatności